/
Szlak Rafała Wojaczka we Wrocławiu

Przez ostatnie sześć lat swojego życia mieszkał we Wrocławiu. Wpisał się w to miasto. Odcisnął na nim swoją legendę. Żywą do dziś. A nawet z dekady na dekadę wciąż bardziej żywą. Napisał tu swoje najlepsze rzeczy i tu umarł śmiercią samobójczą lub tylko przypadkową przy pozorowaniu samobójstwa – Rafał Wojaczek (1945-1971). Nie wymyślił literatury na nowo, niczego w niej nie wyczerpał. A jednak jest to ważny dla polskiej poezji autor. Początkowo za sprawą tej nieco rimbaudowskiej legendy. Do dziś po mieście krąży o nim sporo przekazów i pijackich opowieści. Więcej o nim mówiono, mniej go czytano. Jeśli już go czytano i o nim pisano, zbyt często robiono to przez pryzmat tego, co o nim mówiono. Na szczęście teraz zaczyna być odwrotnie.

Główny trop to barokowa proweniencja jego wierszy, widoczna od razu, przy pierwszym kontakcie. Nieszczęśliwa śmierć autora wpisała go jednak w szereg poetów przeklętych. I z tej strony padł na niego cień sekretarza własnej tragedii i osobniczego cierpienia. Bez trudu daje się (oczywiście) te wątki w jego wierszach znaleźć. Sporo w nich brudu, wydalin i wydzielin, cielesności i upadku. Wszystko podane w sugestywnych, przejmujących obrazach i ich sekwencjach. Bez trudu jednak znajdziemy tam także wątki i obrazy odmienne. I właśnie one sprawiają, że z biegiem lat poezja Wojaczka staje się coraz ciekawsza.

Wojaczek swoją najlepszą książkę zadedykował „Mistrzowi Mowy Polskiej – Tymoteuszowi Karpowiczowi”. Karpowicz stał za debiutem Wojaczka. Przeprowadził go tak, że w tym czasie nie można było sobie wymarzyć bardziej spektakularnego wejścia w obieg wydawniczy. Wojaczek tą dedykacją nie spłacał jednak długu. Była gestem, ale nie samym ukłonem w stronę „mistrza”, tylko wyraźnym zaznaczeniem intencji. Gdyby w miejscu „Mowy” pojawiło się „poezji”, a nawet „Poezji”, nie warto byłoby zwracać na tę dedykację uwagi. Wojaczkowi w całej twórczości chodziło właśnie o „mowę”, a nawet o „Mowę”. Ten debiut zbiegł się w czasie z szeregiem ważnych debiutów pokolenia poetów urodzonych w okolicach roku 1945. Większość z nich poruszała się po tropach poezji prywatnej. Wojaczek też mógłby być czytany razem z nimi, miał przecież i ten rys. Jemu jednak najbardziej chodziło o „głos”. To czystej wody poszukiwacz czystości, idei czystości w wierszu i poza nim. Także czystości w sensie brzmienia, ale przede wszystkim czystości bycia. Cała jego poezja to szukanie właściwych, najlepiej brzmiących rejestrów. Ustawianie własnego głosu. I nasłuchiwanie głosów z zewnątrz, włącznie z tymi najbardziej metafizycznymi. Poszukiwania zakrojone na szeroką skalę, bo kierowane wysoko i nisko. A nawet najwyżej i najniżej. Jest w tych wierszach tak wiele pasji, wręcz zachłanności, tak wiele uległości i brutalności, i tyle językowej, wręcz zmysłowej witalności, że w czytelniku dość szybko zaczyna kipieć od adrenaliny. Ale jest tam też tyle zmysłowości, tyle dobrze nakładających się na siebie harmonii, tyle zapachów, świateł, smaków, tyle rytmu i taki poziom odczuwania wszystkiego, że endorfiny skaczą równie wysoko i szybko, a serotonina zaczyna płynąć w odwrotnym kierunku. I jeszcze jeden rys, czystość na poziomie zestrojów akcentowych, spotykana w poezji coraz rzadziej, porządek w tonacjach i tematach (muzycznych), choćby najbardziej dzikich, że (zupełnie bez konieczności uświadamiania sobie tego) mamy przyjemność z obcowania z wierszem na sposób najbardziej klasyczny. A że do tej przyjemności Wojaczek w trakcie lektury dokłada nam mnóstwo nieprzyjemności, wychodzi się z tych czterech książeczek poruszonym na wskroś, jakbyśmy połączyli doznanie szczęśliwie zakończonego, ale karkołomnego wypadku samochodowego z samotnym nocowaniem w ciemnym, zamkniętym kościele i nielegalną zimową kąpielą w przeręblu w którymś z Parków Narodowych.

Czytajmy Wojaczka. Ale poznajmy też Wrocław z jego perspektywy. Zapraszamy na spacer.

 

 

Jacek Bierut

 


 

Jak korzystać ze szlaku? Poniżej znajdziecie mapę Wrocławia z oznaczonymi punktami (po kliknięciu na ikonę danego punktu rozwinie się opis). Dokładny opis całego szlaku krok po kroku znajdziecie powyżej po lewej stronie, pod grafiką z Wojaczkiem. Poniżej coś dla szczególnie zainteresowanych: przewidziana została opcja fakultatywna. Przesuwając sylwetkę ludzika (lewy górny róg mapy) na dowolną część mapy, uruchamiamy funkcję Google Street View. 

Przejście całego szlaku pieszo może zająć ładne kilka godzin, dlatego najlepiej podzielić go sobie na poszczególne etapy. Niewprawionym piechurom, chcącym zaliczyć szlak za jednym zamachem, rekomendujemy korzystanie z roweru lub komunikacji publicznej.

Przy każdym punkcie podajemy orientacyjny czas przejścia (pieszo). 

 


Bibliografia:

1) Katarzyna Batorowicz-Wołowiec, Stanisław Bereś, Wojaczek wielokrotny, Biuro Literackie, Wrocław 2008;

2) Który jest. Rafał Wojaczek w oczach przyjaciół, krytyków i badaczy, pod red. Romualda Cudaka i Macieja Meleckiego, Instytut Mikołowski, Mikołów 2001;

3) Bogusław Kierc, Rafał Wojaczek. Prawdziwe życie bohatera, WAB, Warszawa 2007;

4) Stanisław Srokowski, Skandalista Wojaczek. Poezja, dziewczyny, miłość, Światowit, Wrocław 2006;

5) Maciej M. Szczawiński, Rafał Wojaczek, który był, Książnica, Katowice 1999;

6) Rafał Wojaczek, Wiersze i proza 1964-1971, Biuro Literackie, Wrocław 2014.

 


 

Szlak opracowali Jacek Bierut i Grzegorz Czekański

Fot. Grzegorz Czekański

Fot. archiwalne: 
Fotopolska.eu (1.)
Wratislaviae Amici (4., 6., 16. [za zgodą Pani Małgorzaty Jamroz])

 

 


 

Projekt dofinansowany ze środków Miasta Wrocław