Karpacz: Kościół pw. Naszego Zbawiciela (Świątynia Wang)

wróć


 

(GPS - 50.7773 / 15.7241)

Historia kościoła pw. Naszego Zbawiciela w Karpaczu, potocznie zwanego Świątynią Wang, jest dość skomplikowana. Trudno określić nawet początki istnienia obiektu. Jak podają niektóre źródła, jest to przełom XII i XIII wieku. Jednak rzeźby znajdujące się na odrzwiach wewnątrz kościoła zdają się mówić, że początki mogą sięgać jeszcze wcześniejszego okresu, bo początków chrześcijaństwa w Skandynawii, czyli wieku XII. Oczywiście same odrzwia mogą pochodzić z innego miejsca, więc najbezpieczniej trzymać się przełomu wieków XII i XIII. Niemniej jednak stanowi on reprezentację kultury romańskiej w Skandynawii. Dlaczego jednak pokazuję świątynię w Karpaczu, a piszę o Skandynawii? Bo do Karpacza kościółek trafił dopiero w XIX wieku za sprawą króla Prus, który zakupił go dla muzeum w... Berlinie. Wciąż niewiele to wyjaśnia? Spróbujmy jeszcze raz.

Obiekt wybudowano w norweskiej miejscowości Vang w XII w. (od tej miejscowości pochodzi potoczna nazwa świątyni). Ponieważ w XIX w. był on już dość wiekową konstrukcją i potrzebował remontu, a w ubogim Vangu nie znaleziono na to środków, norweski malarz Jan Dahl namówił króla Prus, aby zakupił go dla muzeum w Berlinie. Rozebrano więc kościółek i przetransportowano go przez port w Szczecinie do Berlina. Świątynia bardzo spodobała się jednak hrabinie Fryderyce von Reden z Bukowca i wyprosiła u króla, aby obiekt nie trafił do muzeum, a do Karpacza, służąc miejscowej społeczności. Oddano go do użytku 28.07.1844 r., jednak doprowadzenie do tego momentu nie było proste, ponieważ podczas rozbiórki pozostawiono część elementów w Norwegii. Wygląd świątyni możemy podziwiać dzięki kunsztowi rzeźbiarza Jakuba z Janowic, który dzięki rysunkom potrafił odwzorować brakujące fragmenty i złożyć je w jedną całość.

Ciekawostką jest to, że kościół wybudowano bez użycia gwoździ, a przedstawia on odwróconą, tradycyjną łódź wikingów i prawdopodobnie niektóre elementy wyposażenia pochodzą właśnie z takiej łodzi. Być może nawet wspomniane przeze mnie odrzwia – to jednak tylko moje domysły. Interesujący może być też fakt, że pierwotnie obok świątyni nie było wieży, a została ona dostawiona później, aby chronić delikatną konstrukcję przed silnymi wiatrami wiejącymi od strony gór.

 

Widok od strony południowej:

 

Od strony północnej znajduje się prezbiterium:

 

Widok od strony zachodniej:

 

Krużganki łączące kościółek z wieżą. Zostały one dobudowane później wraz z wieżą:

 

Wejście główne do kościoła z ciekawie zdobionym, drewnianym portalem:

 

Na koniec makieta kościoła ustawiona nieopodal:

 

 


Wchodzimy do wnętrza kościoła. Oczywiście wejście jest płatne, a jeśli ktoś chce je fotografować musi przygotować się na dodatkowy wydatek.
 
Jesteśmy w kruchcie i przed nami ukazują się już pierwsze pięknie zdobione z późnoromańską snycerką odrzwia. Należy przypomnieć, że kościół powstał w początkach chrześcijaństwa w Norwegii, więc elementy chrześcijańskie przeplatają się tu z elementami starszych symboli religijnych Wikingów.
 
 
 
Na kolumnach widać ustawione smoki:
 
 
 
Jak pamiętamy kościół został przywieziony niekompletny, więc jego wnętrze jest trochę mniejsze niż pierwotnie zakładano:
 
 
 
Ołtarz główny, a po lewej XIX-wieczna chrzcielnica:
 
 
 
Kolumny zostały wykonane prawdopodobnie z masztów statków wikingów:
 
 
 
Widok w kierunku empory organowej, pod którą znajduje się wejście:
 
 
 
Pisałem już o ciekawie zdobionych odrzwiach. To znajduje się po stronie południowej:
 
 
 
Kilka bliższych ujęć tej ciekawej snycerki:
 
 
 
 
Na koniec jeszcze zdobienia drzwi od strony północnej, gdzie znajduje się scena ze smokami rozrywającymi znak nieskończoności, czyli wieczność:
 
 
 
Ponieważ sama scena nie jest dobrze widoczna, dla osoby która nie wie czego szukać pozwoliłem sobie zaznaczyć najważniejsze elementy, czyli smoka (na żółto) i fragment znaku nieskończoności (na czerwono):
 
 
 
 

Tekst i fotografie: Tomasz Jaśniewicz / zwiedzamydolnyslask.blogspot.com