Kowary

wróć


 

Alina Basara 

Pamiętam, że zimą zjeżdżaliśmy na sankach ul. Leśną i Pocztową. Długa trasa przejazdu, minimalna ilość samochodów: nigdy później nie doznałam takich przeżyć sportowych. W 1968 wyjechaliśmy z Kowar.

Pamiętam dom kultury, w którym było kino i dyskoteki (nie mogłam na nie chodzić)

Pamiętam, gdy budowie było boisko w okolicy szkoły LO i SP (w 1968 wyprowadziliśmy się i nie doczekałam się pływania).

 

 

Małgorzata Buczek-Śledzińska

Pamiętam, że w Kowarach odbywałam praktykę w zakładach produkcji znanych kowarskich dywanów.

Pamiętam stację kolejową w Kowarach. Pamiętam też taki stary budynek – podobno to dawna herbaciarnia.

 

 

Roksana Czerwińska

Pamiętam wyprawy z przyjaciółmi z Witosa do okolicznych lasów kowarskich w poszukiwaniu kryształów górskich. Po każdej wyprawie robiliśmy konkurs, kto ma więcej cennych okazów.

Pamiętam, że brat uczył mnie pływać na kowarskim basenie Wyspa. Wrzucał mnie do małego basenu i sama musiałam sobie jakoś poradzić. Brutalne, ale efektywne. Do dzisiaj nieźle sobie radzę w wodzie.

Pamiętam, że biegaliśmy całą chmarą nad wąwóz kolejowy przy ulicy Witosa, jak tylko usłyszeliśmy gwizd pociągu. Radośnie krzycząc, machaliśmy do maszynistów, którzy chętnie nam odmachiwali.

 

 

Małgorzata Gniecka-Chwałko

Pamiętam, że gdy o godzinie 14.00 z „Dywanówki” wychodziła pierwsza zmiana, w mieście nagle było mnóstwo ludzi.

Pamiętam, że latem chodziliśmy kąpać się i pływać na rowerach wodnych na Wyspę.

Pamiętam, jak przez Kowary jeździły pociągi, a Kowary Średnie były uroczą stacyjką.

 

 

Bartłomiej Halpern

Pamiętam czynną linię kolejową biegnącą do Ogorzelca. W czasie spacerów po torach trzeba było uważać na nadjeżdżający pociąg. W czasie lekcjii w SP nr 4 wszystkie dzieci wypatrywały pociągów.

Pamiętam, że kiedyś starówka była przejezdna dla samochodów. A koło Urzędu Miejskiego i obok Kościoła stał kiosk.

Pamiętam, że kiedyś bardzo popularne były kąpiele nad zalewem. Było tam tak tłoczno, że ciężko było znaleźć miejsce do leżenia. Najlepsze miejsca - na betonie, z dobrym zejściem do wody.

 

 

Małgorzata Kurek

Pamiętam, jak biegłam co sobote do kiosku koło kościoła lub naprzeciw Prezydium po "Dziennik Ludowy" z kolejnym wielkim plakatem.

Pamiętam, jak stałam "za dywanami" na ul. 1 Maja.

Pamiętam, jak czekałam - nieraz pewnie i ze dwie godziny - na portierni w Dywanówce, aż tata wyjdzie z pracy; potem "pochód" ludzi szedł ulicą do góry - tyle Dywanówka zatrudniała osób.

 

 

Małgorzata Mrozik

Pamiętam, jak tata uczył mnie jeździć na rowerze, a że mieszkaliśmy wtedy nad stacją kolejową, to lekcje odbywały się na peronie. Zawsze waliłam głową w tą samą - ponoć jedyną - lampę.

Pamiętam, jak w czasie przerwy w szkole pobiłam się bratem tak, że zbiegło się chyba z pół szkoły. Takie bitwy w okolicach "czarnego mostu" odbywały się dosyć często, a publiczność zawsze dopisywała.

Pamiętam, że na sanki to się chodziło na "półkulę", a latem grało w państwa-miasta, grzybka albo podchody. Najbardziej lubiłam podchody. Mieliśmy też na Tkaczy cykliczną imprezę o nazwie Rozrywka Niedzielna.

 

 

Anna Pak

Pamiętam, że pochody pierwszomajowe były obchodzone bardzo hucznie.

Pamiętam, że wszystkie dzieci z osiedla Górniczego - i nie tylko - chodziły zjeżdżać na sankach na "półkulę". Było super i każdy był szczęśliwy.

Pamiętam, że na ulicę Matejki przyjeżdżało wesołe miasteczko - moje dzieciństwo w Kowarach było wspaniałe,

 

 

Karol Pęcherz

Pamiętam przedziwny, stłumiony huk, który obudził mnie w nocy. Był 1997 r. Rzeczka Jedlica toczyła głazy.

Pamiętam, że na Przełęczy Okraj, najwyżej położonym przejściu granicznym w Polsce, wojsko organizowało Dzień Dziecka. Otworzono szlaban i mogliśmy na chwilę przejść na stronę czeską.

Pamiętam, jak obok mojego domu wysadzali w powietrze budynek Fabryki Porcelany. Ojciec pracował tam całe życie. Stałem z nim w drzwiach korytarza. Palił papierosa. Przez chwilę nie było nic widać. Kurz i pył były wszędzie. Zamiast budynku fabryki wyłonił się piękny widok na Kowary Średnie. Widać było dom mojej babci. Ojciec zgasił papierosa i poszedł do domu. Ja jeszcze chwilę postałem.

 

 

Kamila Służewska

Pamiętam swoją pierwszą wizytę w Kowarach, przyjechałam do domu rodzinnego mojego chłopaka. Wieczorem w TVN24 podano informację, że w kanałku znaleziono ciało kobiety. Właśnie mieliśmy wychodzić na ognisko.

 

 

Mariola Tatowicz

Zamieszkałam w Kowarach 30 lat temu. Były: górka narciarska, basen, 5 przedszkoli i 2 cyganiątka w wózkach z papierosami zamiast smoczka. Chciałam uciekać. Ale poznałam fantastycznych ludzi. Teraz zostawiłam ślad.

 

 

Marta Weinke

Pamiętam pierwszą wizytę w Kowarach w 2008 r. Przyjechałam wtedy do chłopaka, dziś już męża. Kowary bardzo mi się spodobały, za każdym razem chętnie tu wracałam. Pierwszy raz mąż zabrał mnie na kowarską starówkę. Za Urzędem Miejskim stał wtedy olbrzymi 140-letni buk, który kilka lat później został wycięty - drzewo obumarło i wyschło; nie dało się go uratować.

Pamiętam swój pierwszy Zjazd Saniami Rogatymi. Było to w 2009 r. Nawet udało mi się zdobyć nagrodę jury za przebranie się za czarownicę (mój saneczkowy partner Patryk przebrany był za diabła). Wygraliśmy wtedy gumowce i kask roboczy.

Pamiętam, jak w 2010 roku przeprowadziłam się z Wrocławia do Kowar. Największym szokiem była dla mnie pierwsza zima, która zaczęła się już w listopadzie 2010 r. i trwała do kwietnia 2011 r. (była bardzo zimna i śnieżna zima). Na moje szczęście tak długich i tak zimnych zim potem nie było.

 

 

Paweł Werpachowski 

Pamiętam, że w Kowarach była Fabryka Dywanów, gdzie pracowała moja Mama.

Pamiętam, że w Kowarach była Fabryka Filców, gdzie pracowała moja Babcia.

Pamiętam, że jako dziecko biegałem po ulicy Chopina.

 

 

 

Z sondy ulicznej:

 

Pamiętam, że Jamolady odbywały się regularnie i spotykała się tam alternatywna młodzież z Kowar.

Pamiętam, że Kowary denerwowały mnie jak byłem dzieckiem, bo jeździłem pociągiem do rodziców, którzy prowadzili schronisko Czartak, a przez Kowary pociągi jechały ponad 30 minut. To wszystko wynagradzała mi jednak jazda przez tunel.

Pamiętam, że na miejscu „Nowej Biedronki” działa fabryka sprzętu sportowego Pol-Sport.

Pamiętam, że dawano temu, kiedy zacząłem interesować się rajdami samochodowymi, największą gwiazdą był Sobiesław Zasada, który startując w rajdzie  w okolicy Kowar nie poradził sobie na „języku teściowej”.

Pamiętam, że w naszym mieście funkcjonowało wiele zakładów produkcyjnych, co dawało możliwości rozwoju miasta.

Pamiętam, że podczas powodzi rzeka Jedlica zaczęła występować ze swojego koryta.

Pamiętam, jak były jeszcze czynne główne atrakcje, czyli basen i kino Orzeł.

Pamiętam, że tętniło życie, było wiele restauracji, pubów, sklepów oraz działały kopalnie.

Pamiętam, że w latach 70. XX wieku istniał Bank Miast, który umożliwił naszym mieszkańcom konkurowanie z Warszawą.

Pamiętam, że funkcjonowała stara nazwa miasta ­– Krzyżatka.

Pamiętam, jak ulica Waryńskiego nosiła nazwę Unii Lubelskiej.

Pamiętam, że nasz basen bardzo pięknie się prezentował, a wokół niego odbywało się wiele festynów.

Pamiętam, że dzięki rozwojowi kopalnictwa powstało osiedle mieszkalne dla górników.

Pamiętam, że byłam przestraszona tym miastem podczas mojej pierwszej wizyty, ale aktualnie czuję się tu bardzo dobrze. Wiele zmieniło się na lepsze.

Pamiętam, że w dniu mojego przyjazdu do pracy Kowary bardzo mnie oczarowały. Było czysto, schludnie, a miasto zdobiły kolorowe kamieniczki.

Pamiętam, że przyjechałam tu tylko na rok, a mieszkam tu już prawie 40 lat.

Pamiętam, że od czasu do czasu na wyspie, która znajduje się na środku byłego basenu, występowały teatry uliczne.

Pamiętam, że w czasach swojej młodości całe lato spędzałam na naszym basenie.

Pamiętam, że główną letnią atrakcją było pływanie kajakiem lub rowerem wodnym, które można było wypożyczyć przy basenie.

Pamiętam, że między zakładami odbywały się turnieje w piłkę nożną.

Pamiętam, że w dzieciństwie zamiast chodzić na msze i dawać pieniądze na tacę, chodziłem do kina Orzeł.

Pamiętam, że po zamknięciu basenu całe wakacje, mimo zakazu milicji, spędzaliśmy na pływaniu w zalewie.

Pamiętam, że można było korzystać ze wspaniałego ogrodu jordanowskiego, który był placem do ćwiczeń.

Pamiętam, że w czasie powodzi bałam się wychodzić na ulice, gdyż były zalane.

Pamiętam, że koło Przedwiośnia znajdował się przystanek kolejowy o nazwie Krzyżatka.

Pamiętam, że górna płyta stadionu miejskiego była lądowiskiem dla helikopterów.

Pamiętam, że dzięki Bankowi Miast przy tzw. pierwszej wiacie powstała ścieżka zdrowia.

Pamiętam, że po upadku fabryki dywanów bardzo wzrosło bezrobocie.

Pamiętam, że w dawnych czasach było wiele miejsc, gdzie młodzież mogła spędzać czas.

Pamiętam, że w Miejskim Ośrodku Kultury funkcjonował świetny klub Bombaj.

Pamiętam, że były organizowane imprezy związane z dniami dywanówki.

Pamiętam, że na miejscu obecnego sklepu Carrefour był drewniany kościół.

Pamiętam, że podczas budowy ul. Sienkiewicza nastąpiła powódź, przez którą spłynęła cała kostka brukowa.

Pamiętam, że było bezpieczniej, ponieważ młodzież miała zajęcie i nie musiała sięgać po używki.

Pamiętam, że ludziom żyło się lepiej, gdyż zakłady dawały możliwość rozwoju miasta.

 

 

Informacje zebrali Krzysztof Lipka oraz Tomasz Szablicki.

 

 

 

 

 


Jeżeli chcesz utrwalić  wspomnienia dotyczące Kowar albo innego dolnośląskiego miejsca, przejdź do FORMULARZA ZGŁOSZENIOWEGO. Zajmie Ci to trzy minuty. 

 

 

Przeczytaj cały pamiętnik: