Mauzoleum w Wałbrzychu

wróć


 

W odległości około 20 minut marszu w kierunku wschodnim od wałbrzyskiego Rynku znajduje się jedno z najbardziej tajemniczych i zarazem mocno działających na wyobraźnię miejsc w tym mieście – ruiny nazistowskiego mauzoleum (Totenburg). Budowla zlokalizowana jest na zboczu góry Niedźwiadki, tuż obok niej biegnie niebieski szlak.

Mauzoleum stanowi unikatowy zabytek z okresu nazistowskiego. Zostało ono wzniesione, aby upamiętnić sto siedemdziesiąt tysięcy Ślązaków, którzy zginęli na frontach I wojny światowej oraz w wypadkach podczas pracy w kopalniach. Budowla poświęcona była również pamięci dwudziestu pięciu lokalnym bojownikom ruchu narodowo-socjalistycznego zabitym w różnych akcjach, kiedy NSDAP szła po władzę w Niemczech.

Wałbrzyskie mauzoleum wpisuje się w większy program Ehrenmal – wznoszonych przez nazistów pomników chwały stanowiących przede wszystkim wykładnię propagandy, w myśl której gloryfikowano poświęcenie własnego życia dla tej ideologii. Miejsca te miały także być scenerią dla rozmaitych partyjno-państwowych uroczystości i wydarzeń. Jako miejsca uświęcone krwią poległych mogły stanowić one także zaczyn nowej państwowej religii.

Mauzoleum w Wałbrzychu zaprojektował Robert Tischler, którego śmiało można nazwać jednym z najważniejszych twórców militarnej sztuki cmentarnej tamtego okresu. Innym jego słynnym dziełem było m.in. mauzoleum na Górze Św. Anny na Śląsku opolskim. Architekt z powodzeniem tworzył również po zakończeniu II wojny światowej. W latach pięćdziesiątych wzniósł w El-Alamein budowlę upamiętniającą bitwę pancerną, która tam miała miejsce.

Mauzoleum w Wałbrzychu powstało w latach 1936-1938, a zbudowane było przez wałbrzyskie firmy i lokalnych kamieniarzy. Wzniesiono je na planie prostokąta. Z zewnątrz budynek ustylizowany został na warownię o surowej bryle i grubych, bo 60-centymetrowych murach. Bryła obiektu na pierwszy rzut oka może wzbudzać konotacje z asyryjską świątynią-bądź też twierdzą z tego starożytnego okresu. Do środka budowli prowadziło wąskie prostokątne wejście. Większa część budowli – poza patio – została podpiwniczona. Głębokość piwnic sięga czterech metrów. W obrębie mauzoleum znajdował się także duży plac defiladowy (był on zrealizowany na planie podkowy o wymiarach 60×50 metrów), na którym znajdowało się czternaście-2025092332  masztów flagowych. Dziś plac defiladowy definitywnie zarosły drzewa i krzewy, tak że trudno sobie wyobrazić pierwotną skalę tego założenia.

Dobór materiału, z jakiego wzniesiona została budowla, nie był przypadkowy. Można mówić o pewnym kanonie tego typu obiektów, które starano się wznosić przede wszystkim z uwzględnieniem materiałów pochodzących z terenu Niemiec, akcentując przy tym miejscowy budulec. Budynek zbudowano przede wszystkim z wapienia barwy żółto-brązowej pochodzącego z rejonu Góry św. Anny. Do wykonania detali i wykończenia elewacji posłużył piaskowiec. Z kolei lokalnym, sudeckim akcentem było wyłożenie podłogi krużganku karkonoskim granitem. Na ścianach budowli wmurowano tablice, na których literami z brązu wyryte były nazwiska poległych.

Po wejściu do środka budowli oczom ukazywał się centralny, wewnętrzny dziedziniec, na środku którego ustawiony był najważniejszy element mauzoleum – metalowa kolumna zwieńczona była wielkim, odlanym z brązu zniczem. Kolumnę zaprojektował Ernst Geiger i zwracała ona uwagę przede wszystkim bogatą ikonografią. U jej podstawy znajdowały się postacie czterech lwów nawiązujące wprost do średniowiecznego przedstawienia lwa z Brunszwiku, jednego z najcenniejszych zabytków niemieckiej historii tamtego okresu, kiedy to Rzesza stanowiła Cesarstwo dominujące w całym świecie zachodnim. Lwy na wałbrzyskim mauzoleum miały otwarte paszcze, więc można interpretować, że swoim rykiem oznajmiać miały zwycięstwo i wieczną chwałę poległych w słusznej sprawie. Ponadto całość kolumny ozdobiona była kolejnym na wskroś germańskim elementem – ornamentem w kształcie liści dębu. Ten akcent symbolizował w mitologii tego kręgu kulturowego zwycięstwo. Elementem wieńczącym kolumnę był znicz, tytanicznie podtrzymywany przez trzy postacie młodzieńców. Ich nagie ciała dźwigały wieczny ogień, którego płomień widniał ponad murami budowli.

Lokalizację pod budowę mauzoleum dobrano nie przez przypadek, mianowicie dzięki palącemu się na dziedzińcu „wiecznemu” płomieniowi miejsce to było doskonale widoczne z wielu punktów Wałbrzycha, zwłaszcza po zmroku. Ogień miał symbolizować wieczną pamięć o poległych bohaterach oraz upamiętniać ich życie, które było darem i wkładem, jaki wnieśli w budowę nowego społecznego ładu.

Nazizm miał w planach wypracowanie swojego własnego państwowego kultu. Podwaliny pod zalążki nowej religii stanowić miały m.in. mauzolea – miejsca, gdzie odbywał się kult zmarłych, którzy oddali swoje życie za narodowosocjalistyczną sprawę. Wałbrzyska budowla wpisuje się w ten właśnie nurt.

Wielu usiłuje dotrzeć do tajemnic skrywanych przez to miejsce, np. znany telewizyjny propagator historii Bogusław Wołoszański kręcił jeden z programów serii „Skarby III Rzeszy”, filmowcy zaglądali w nim do podziemi budowli. Była to jedna z potencjalnych skrytek, gdzie mogły być ukryte pod koniec wojny cenne rzeczy lub też ważne dokumenty.

Zaskakuje fakt, że budowla, mimo że była pozostałością po okresie nazistowskim, nie została wyburzona i przetrwała lata PRL-u. Dzięki temu do naszych czasów zachował się jedyny w swoim rodzaju obiekt. Oczywiście miejsce to było bardzo dewastowane po wojnie. Nie zachowały się żadne zdobienia, przepadła też kolumna ze zniczem. Pozostały jedynie opisy i stare fotografie. W chwili obecnej budynek często stanowi cel spacerów. Niestety większość odwiedzających nie dba o jego stan, a wręcz przyczynia się do dalszego zniszczenia przez zaśmiecanie terenu, palenie ognisk. Trudno się nie oprzeć wrażeniu, że miejsce praktycznie wcale niezabezpieczone ciągle podlega dewastacji przez nieodpowiedzialne zachowania. Na ścianach i sklepieniach widać ślady ognia, a piwnice zostały rozkopane przez poszukiwaczy ogarniętych żądzą odkrycia skarbów z okresu II wojny światowej, dlatego będąc we wnętrzu mauzoleum, należy zachować ostrożność. Na ścianach budowli zamiast dawnych zdobień można odnaleźć jedynie liczne napisy i bazgroły. Mimo tego budowla trzyma się i stoi na wałbrzyskim wzgórzu po dziś dzień. Wydaje się, że udało jej się przetrwać najgorsze zawirowania historii, chociaż w dużej mierze jej przyszłość jest nadal niepewna – niezabezpieczony obiekt ulegający dewastacji i rozpadowi może podzielić los licznych zapomnianych budowli – w końcu po prostu zniknie, pochłonięty przez ziemię i wdzierającą się roślinność.

Wałbrzyskie mauzoleum to w pewnej mierze kłopot dla miasta, ponieważ jak do tej pory brakuje na nie pomysłu lub, co gorsza, odwagi na zagospodarowanie dawnego, nazistowskiego miejsca kultu. Możliwości jednak jest wiele – mogłoby stać się np. muzeum totalitaryzmu, miejscem przestrogi przed tego typu systemami sprawowania władzy i zaprowadzania ładu społecznego. Gdyby spróbować obiektywnie opowiedzieć historię takiej realizacji, nadać jej formę nowoczesnej narracji i przede wszystkim zabezpieczyć przed postępującą dewastacją – Wałbrzych niewątpliwie zyskałby kolejny mocny punkt wart odwiedzenia. Ale nawet pomimo kiepskiego stanu, w jakim teraz znajduje się ta budowla, to zdecydowanie polecam wybrać się na spacer i ujrzeć na własne oczy owiane tajemnicą, pełne niepokoju, ale także wywołujące refleksję miejsce wprost odwołujące się do najczarniejszych kart historii XX wieku.

 

 

Sebastian Sroka

 


Bibliografia:


J. Dobesz, „Wrocławska architektura spod znaku swastyki na tle budownictwa III Rzeszy”, wyd. Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 1999.