Nie miasto-ogród, ale miasto ogródków

wróć


 


Fot. A. Wieszaczewska.

 

Nie miasto-ogród, ale miasto ogródków

 

W wielkich miastach trwa bój o skrawek ziemi. Na celowniku są m.in. ogródki działkowe – ostoje prywatnej zieleni w centrum betonowej twierdzy. We Lwówku Śląskim o ziemię nikt nie walczy. Po włączeniu Płakowic w obręb administracyjny miasta, powierzchnia terenów niezurbanizowanych wzrosła co najmniej dwukrotnie. Co więcej, liczba ludności z roku na rok maleje, zostawiając tym samym jeszcze więcej przestrzeni.

Są tu natomiast ogródki, i to nie tylko działkowe. Rozrzucone po całym mieście, budują atmosferę swojskości, tworzą osobliwy wizerunek miejsc. Spacerując ulicami Lwówka szybko można się poczuć jak na własnym podwórku.

Ogródki przykuwają uwagę szczególnie z dwóch względów:

  • lokalizacyjnych – występują nawet na tyłach pierzei rynkowych (czyli w samym centrum miasta!),
  • wizerunkowych – są kolorowe, sielskie i pełne pomysłów (np. doniczki z opon).

 


Fot. Magdalena Mayer.

 


Fot. Magdalena Mayer.

 

W krajobrazie miasta dominują drzewa, zarośla i parkany, zza których wyłaniają się urokliwe rabaty i czarne koty.

Można powiedzieć, że Lwówek ogródkami stoi.

Szybkie skojarzenie: miasto zielone, z ogródkami – a więc miasto-ogród?

Zdecydowanie nie. Dla E. Howarda, autora idei (bo „miasto-ogród” to idea urbanistyczna), zieleń była tylko uzupełnieniem koncepcji sieci miast.

Co było więc jej trzonem?

Po pierwsze, system miast satelickich i jednostki centralnej. Miejskie satelity miały stanowić enklawy życia rodzinnego robotników, pracujących w oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów wielkich miastach.

Po drugie, połączenie transportowe. Wymiana ludności między ośrodkami miała się odbywać za pośrednictwem kolei.

Po trzecie zieleń. Centrum każdego miasteczka satelickiego miał stanowić park (garden i celtral park), otoczony najważniejszymi usługami publicznymi. Tyle jeśli chodzi o zieleń.

Lwówek miastem satelickim nie jest. Patrząc na jego położenie, słowo „satelicki” wydaje się wręcz jego przeciwieństwem. Miasto dzieli od najbliższego dużego ośrodka co najmniej 20 km.

Te kilometry przemierza codziennie niejeden lwówecczanin. Najbardziej przyciąga Jelenia Góra (35 km), znacznie słabiej już Bolesławiec. Jeśli przyciąga Wrocław, to już na stałe. Stąd jeździć się nie opłaca.

O tym co się opłaca, a co nie najszybciej zadecydowano na kolei. Jeszcze w czasie odbudowy zniszczeń wojennych ruch pociągów był tu na zmianę przywracany i zawieszany. Sytuacja ta trwa w zasadzie do dziś.

 


Fot. Dawid Krysiński.

 

Ostatni element idei: wielki park-ogród w centrum. Wg planu Howarda jego średnica miała być większa od całego średniowiecznego Löwenberga. Jego wnętrze również nie odzwierciedla tego, o czym marzył Howard. Jednak jest to wynikiem historii, nawarstwień, palimpsestów, a nie upadku koncepcji.

 


Fot. Magdalena Mayer.

 

Lwóweckie ogródki nie symbolizują wielkich idei urbanistycznych, ale coś równie ważnego w procesie tworzenia przestrzeni: lokalne potrzeby i działania oddolne.

Potrzeby dotyczą m.in. poszerzania prywatnej przestrzeni życiowej, zakorzenionej we wspomnieniach lub marzeniach o własnym ogródku. Mieszkańcy jednej z kamienic odważyli się urzeczywistnić te myśli: na tyłach Rynku pielęgnują swój mały raj.

 


Fot. Magdalena Mayer.

 

Innych w oczy gryzł kawałek betonowego zaułka. Skutek? Guerilla gardening na jednej z ulic przyrynkowych Lwówka.

Kreatywność objawiona.

Przestrzeń oswojona.

 


Fot. Magdalena Mayer.

 


Fot. Magdalena Mayer.

 

Przestrzeń jest adaptowana na nowo, po swojemu. Nie wszyscy wyczuwają tradycję miejsca. Widać napływowość, która stopniowo wypiera dawną wielkomiejskość Lwówka.

 


Fot. Magdalena Mayer.

 


Fot. Magdalena Mayer.

 

„Przywiązanie głębokie, choć nieświadome, może pojawić się łatwo wraz z poczuciem bezpieczeństwa i zaspokajania biologicznych potrzeb, z pamięcią zapachów i dźwięków, społecznych działań (...)”

Yi-Fu Tuan

Posiadanie własnego „kawałka” ziemi (niektórym wystarcza mieszkanie, inni potrzebują domu z ogrodem), zaspokaja potrzebę terytorialne, a więc biologiczne, naturalne. Jej „uprawa” buduje trwałe więzi człowieka z przestrzenią, tworzy jego Miejsce. W ten sposób kreuje się przestrzeń lokalna. W ten sposób nowa społeczność Lwówka oswoiła poniemieckie miasto.

 

Magdalena Mayer