Zasadźcy na Dolnym Śląsku

wróć


 

Anna Rumińska: Zasadźcy na Dolnym Śląsku

 

Funkcja zasadźcy związana była ze średniowiecznym osadnictwem na prawie niemieckim (łac. Ius teutonicum), które na masową skalę rozpoczęło się na Dolnym Śląsku w XIII wieku. Na ten okres przypada intensywna kolonizacja niemiecka regionu. Jej prawną podstawą był dokument lokacyjny, który dawał nowemu osadnikowi prawo lokowania miasta lub wsi. Przybysze byli początkowo nazywani „gośćmi” i spośród nich rekrutowali się zasadźcy. Pełnili oni funkcje społeczne, administracyjne, gospodarcze i militarne, podlegali osadnictwu na prawie polskim (łac. Ius polonicum) zwanym „obyczajem wolnych gości” (na Dolny Śląsk przybywali jako ludzie wolni), a od XIII w. na prawie niemieckim, zwanym też średzkim lub magdeburskim.

Osadników zapraszał m.in. książę Henryk Brodaty, władca księstwa śląskiego w XIII wieku, a także jego syn, Henryk II Pobożny. Sprowadzali ich także zakonnicy, m.in. cystersi. Na tereny regionu sprowadził ich w 1173 r. powracający z wygnańczej służby u niemieckiego cesarza Fryderyka I Barbarossy książę Bolesław I Wysoki. Od tej pory książęta śląskiej linii Piastów zachęcali do przyjazdu zamożnych niemieckich rycerzy i mieszczan chcąc jednocześnie odseparować polską ludność od napływowej, aby uchronić ją przed wpływami niemieckimi, co się nie udało. Aby skusić ich do osiedlenia się na obcej ziemi, świeccy i duchowni możnowładcy śląscy stosowali rozmaite metody. Jedną z nich była plotka o rzekomych wielkich złożach złota, którą rozpuścił sam książę Henryk. Oferowali też obcym przywileje lokacyjne zapisane w stosownym dokumencie. Jednym z nich była możliwość zarządzania nowym siedliskiem. Każdy zamożny i – najchętniej – szlacheckiego urodzenia „gość” chętny do osiedlenia się w księstwie wrocławskim (i innych księstwach historycznego Śląska) stawał się zasadźcą (łac. locator) i otrzymywał do wykonania rozliczne zadania na rzecz rozwoju nowej osady, wiążących go z księciem. Zasadźcy Henryka I Brodatego wykazali w tym względzie duże zdolności organizacyjne, o czym pisze Ireneusz Ihnatowicz. Wiązały się z nimi wysokie przychody oraz opłaty na rzecz pana. Stanowisko to podlegało funkcji okręgowych funkcjonariuszy zajmujących się planowaniem lokacji w okręgach.

 

'

Dom przy ul. Folwarcznej w Jelczu-Laskowicach. Fot. Andrzej Rumiński, 1987.

 

Podstawowym zadaniem zasadźcy było lokowanie miasta lub wsi. Zakładał je na tzw. surowym korzeniu (od zera) lub na dawnej osadzie. Wzorem dla lokatorów miejskich miała być Środa Śląska, w której dniem targowym była środa, a od jej nazwy przyjęło się prawo średzkie, o czym pisze Anna Pobóg-Lenartowicz. Przed lokacją datowaną na XIII w. była ona osadą targową. Rola zasadźcy sprowadzała się do zarządzania procesem lokacji, wyznaczeniem kolejnych jej kroków. Marek Cetwiński pisze, że Mroczko z Pogorzeli organizował ośrodek miejski w Grodkowie, a Imbram Gniewomirowic i jego syn Paweł przyczynili się do powstania Strzegomia.

Zasadźca miał też obowiązek sprowadzenia osadników z kraju jego pochodzenia. Na Dolny Śląsk przybywali ludzie wszystkich stanów. Chłopi, zamożni mieszczanie, rycerze, szlachta i możnowładcy z Niemiec, Walonii, Turyngii, Saksonii, Szwabii, Frankonii, Czech i Włoch zasiedlali tłumnie dolnośląskie niziny i góry. Zasadźca nadawał im ziemię i ewentualnie przypisywał czeladź. Przywozili ze sobą swoje majątki, nowe narzędzia, stroje, rośliny i zwierzęta. Intensywne osadnictwo przybrało wkrótce rozmiary kolonizacji określanej jako niemiecką, ponieważ najliczniejsi byli właśnie osadnicy z Niemiec. Jak pisze Marek Wójcik w pierwszym etapie nazywanym polonizacją asymilowali się oni z miejscową ludnością. W drugim działo się odwrotnie, tzn. rodzima ludność starała się lub musiała przystosować do rosnącej większości. Ten etap asymilacji autor nazywa depolonizacją.

 

Dom przy ul. Wrocławskiej w Chrząstawie Małej. Fot. Andrzej Rumiński, 1987.
 

Lokator stawał się sołtysem (łac. scultetus, niem. Schultheiss) lub wójtem (niem. Vogt). Początkowo były to synonimy, ale z czasem pierwszą funkcję przypisano terenom wiejskim, a drugą miejskim. Niektórzy zasadźcy realizowali kilka lokacji i następnie sprzedawali z zyskiem sołectwa, po pewnym czasie funkcja ta stała się osadniczą specjalizacją. Uposażenie ich było stosunkowo duże, a funkcja dziedziczna, jak w przypadku Gośka, dziedzicznego wójta Ziębic, rycerza i kasztelana, o którym pisze Cetwiński. Sołtysa zwano zasadzonym, jeśli lokację przeprowadzał rycerz wynajmując go tylko do tej specjalistycznej pracy. Sołtys lenny (jako zasadźca) miał wyższy status. Otrzymywał on po kilka łanów uprawnych zwolnionych od czynszów, 1/6 czynszów pana oraz 1/3 kar sądowych. Wójt miał o wiele większy majątek, ale i większe zobowiązania, bo na jego barkach spoczywała władza ustawodawcza i sądownicza. Pobóg-Lenartowicz pisze, że wójt Opola posiadał dom, 2 ławy (jatki) mięsne, 4 chlebowe, 38 szewskich, a także dochody ze szwalni, sprzedaży pieprzu, łaźni, piekarni, kramów, młyna, cła, rybołówstwa oraz pozamiejskich ogrodów i pól. Wszystkie były zwolnione od podatków. Tak duże przywileje wójta wzbudzały zazdrość innych mieszczan.

Zasadźca otrzymywał prawo wydobycia kruszców. Niektórym wsiom i miastom wyznaczało to profil przyszłego rozwoju, jak w przypadku wsi Kopacz założonej przez wyspecjalizowanych kopaczy przybyłych z Niemiec. Z tej wsi powstała wkrótce Złotoryja. Kopacze, odpowiadając w XIII w. na plotkę księcia Henryka, przybywali na Dolny Śląsk i zakładali tu liczne wsie górnicze, z których wyrósł np. Złoty Stok. Zyski z ich pracy czerpał w pierwszej kolejności zasadźca, w następnej książę lub biskup. Wydobywano nie tylko złoto, lecz także miedź i srebro.

 

Dom przy ul. Wrocławskiej w Czernicy. Fot. Andrzej Rumiński, 1987. 

 

Lokator zakładał nowe domostwa i tworzył infrastrukturę osadniczą, wiejską lub miejską. Nowe domy budowano zwykle w konstrukcji zrębowej, a z czasem sumikowo-łątkowej, organizowano je zwykle wzdłuż głównej drogi. Tego typu wsie, popularne na Dolnym Śląsku, nazywane są ulicówkami. Przykładem takiego układu ruralistycznego jest wieś Pasikurowice (niem. Paschkerwitz). Obowiązkiem zasadźcy była też budowa strategicznych obiektów gospodarczo-handlowych. Na wsi był to przede wszystkim młyn i karczma, a w miastach dodatkowo jatka mięsna, inaczej ława, czyli miejsce sprzedaży. Wyznaczał on także działkę pod kościół, klasztor i kościół zakonów żebrzących. Przy głównym placu miejscowi parafianie stawiali kościół. Przykładem założonej w ten sposób wioski jest podwrocławska Brzezia Łąka, w której śladami takiej lokacji są ulice Młyńska i Kościelna ograniczające owalnicę z kościołem i młynem.

Zasadźca mógł też założyć stawy oraz łowić ryby. W dobie renesansu każdy szanujący się szlachecki dwór zaopatrzony był w zarybiony staw. W celu założenia stawów zatapiano czasem kilka wsi, np. w 1560 roku w dobrach opolskich, jak pisze Ewa Maleczyńska. Według Pobóg-Lenartowicz prawo łowienia dotyczyło określonego odcinka rzeki i wiązało się z prawem do polowania, m.in. na bobry, niedźwiedzie, jelenie, a także inną zwierzynę. Futra i stroje z nich wykonane były częstym darem możnowładców oraz przedmiotem handlu z Rzeczpospolitą, o czym wspomina Krystyna Turska. Według Cetwińskiego skóry bobrze były w średniowieczu cennym towarem handlowym w wymianie z Zachodem. Prawo do polowania przyznane zasadźcy było więc drogą do bogactwa i prestiżu.

Zasadźca jako „organizator miasta”, jak nazywa go Pobóg-Lenartowicz, był zobowiązany do obrony kraju przed wrogiem. Jako zarządzający określonym terytorium i grupą ludzi musiał odbywać służbę wojskową. Dokument lokacyjny określał liczebność wójtowskiej lub sołeckiej drużyny. Stawali oni do boju sami lub z kilkoma (1-4) ludźmi. Posiadali własne konie i kosztowne zbroje. Przywódca musiał utrzymywać swe terytorium w dobrej kondycji. Sprowadzeni przez lokatora nowi mieszkańcy organizowali się rychło w społeczność miejską. Widząc ogromne przywileje wójta dążyli do wykupienia go i założenia samorządu, najchętniej rady miejskiej. Wniosek o zgodę na takie działanie składali na ręce księcia i zwykle otrzymywali zgodę. Od tej pory rola zasadźcy kończyła się, a odpowiedzialność za miasto ponosili rajcy. Na wsi sołtys funkcjonował długo, aż do ewentualnego wykupienia przez bogatszego kmiecia lub rycerza. Do tego czasu zwykle rządził wioską twardą ręką,  ściągał czynsze z kmieci, zagrodników i chałupników, zatrudniał u siebie ludność bezrolną lub małorolną, wyzyskiwał biedotę lub dbał o dobrą kondycję wsi.

 

Dom przy ul. Głównej w Krzykowie. Fot. Andrzej Rumiński, 1987. 

 

Zasadźcy podlegali prawu książęcemu lub biskupiemu, od których przyjmowali wójtostwo lub sołectwo. W 1272 r. Dzirżysław, kasztelan Wrocławia, przyjął wójtostwo z rąk biskupa Tomasza I, a Gunter Biberstein otrzymał sołectwo od Henryka V, o czym wspomina Cetwiński. Sprawy sołtysów rozstrzygały sądy leńskie (lenne), a sami sołtysi zasiadali w sądach sołtysich złożonych też z równych mu pozycją sędziów, np. sołtysów i wójtów, którym przewodniczył landwójt. Cięższe przewinienia sądzone były przez sądy dominialne. Trzy razy w roku sołtys zwoływał sądy rugowe, gdzie ujawniano wszelkie przewinienia.

 

 

Anna Rumińska

 

 

O autorce: architektka, antropolożka kultury i biesiady, publicystka, konsultantka, kucharka, fotografka, właścicielka i liderka grupy eMSA Inicjatywa Edukacyjna oraz inicjatyw społecznych i kulinarnych, np. Chwastożercy, Splot Szewska, Hala Targowa Wrocław Reaktywacja, Solpol Pop House. Członkini Slow Food International, propagatorka ruchu slow na Dolnym Śląsku, liderka convivium Slow Food Dolny Śląsk. Stypendystka Uniwersytetu Wrocławskiego, stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, członkini Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego. Pionierka pozaformalnej edukacji architektonicznej w Polsce, zajmuje się edukacją kulinarną, kulturową, promocją nieuprawnych (dzikich) roślin jadalnych, aktywizacją przestrzeni publicznej, politykami targowymi miast i wsi, uniwersalnym dizajnem, placemakingiem (miejscotwórstwem). Rozwija ławkologię i antropologię przestrzeni publicznej. Z pochodzenia wrocławianka.


Bibliografia

1. J. Bardach, B. Leśnodorski, M. Pietrzak, Historia ustroju i prawa polskiego, Warszawa 2009.

2. A. Brückner,  Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 1998.

3. K. Buczek, Ludność służebna w Polsce, Wrocław 1958.

4. M. Cetwiński, Rycerstwo śląskie do końca XIII w., Wrocław 1980.

5. Fundusz sołecki w pytaniach i odpowiedziach, online: http://funduszesoleckie.pl/11,636,fundusz_solecki_w_pytaniach_i_odpowiedziach.html.

6. J. Harasimowicz, Dolny Śląsk, Wrocław 2007.

7. I. Ihnatowicz, A. Mączak, B. Zientara, J. Żarnowski, Społeczeństwo polskie od X do XX wieku, Warszawa 1996.

8. P. Kaczanowski, J. K. Kozłowski, Najdawniejsze dzieje ziem polskich (do VII w.). Wielka historia Polski, t. 1, Kraków 1998.

9. T. Kulak, Dolny Śląsk w latach 1806-1918, w: Dolny Śląsk. Monografia historyczna, pod red. W. Wrzesińskiego, Wrocław 2006.

10. T. Lalik, Organizacje sąsiedzkie średniowieczne wsi polskiej – wieś, opole, parafia, w: „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej”, nr 24.

11. E. Maleczyńska, Życie codzienne Śląska w dobie odrodzenia, Warszawa 1973.

12. K. Modzelewski, Chłopi w monarchii wczesnopiastowskiej, Wrocław 1987.

13. F. Piekosiński, Ludność wieśniacza w Polsce w dobie piastowskiej, Kraków 1986.

14. A. Pobóg-Lenartowicz, Życie codzienne w miastach śląskich w średniowieczu, online: http://www.vkol.cz/data/soubory/hf/konference-slezsko-v-promenach-casu/konference_slezsko_pobog.pdf.

15. K. Turska, Ubiór dworski w Polsce doby pierwszych Jagiellonów, Wrocław 1987.

16. J. Zaleski, T. Korf, G. Lisowiec, Raport regionalny. Województwo dolnośląskie, online: http://polskazachodnia2020.pl/attachments/category/5/Raport%20regionalny-%20Wojew%C3%B3dztwo%20Dolno%C5%9Bl%C4%85skie.pdf.