Niemcy jednak przyszli

wróć


 

Pod koniec PRL-u Andrzej wyjechał do Kanady. Wyleciał z komunizmu, a wrócił do wolnej Polski. Dolar był najdroższy od lat, kiedy Andrzej wymienił zaoszczędzone pieniądze na złotówki. Zainwestował je w nową wywrotkę do swojej firmy budowlanej i willę w Kowarach, w której kiedyś mieściło się przedszkole.

Sam remontował budynek. Pewnego dnia podczas odnawiania balustrady zobaczył, że ktoś zagląda do niego przez płot. Jego żona Basia powiedziała, że to jacyś Niemcy. Spytali, czy wie, do kogo należał ten dom. Wiedział. Nie uwierzyli. Zaprosił ich do środka i pokazał obrazek, który wisi w salonie oprawiony w ramkę. To stara grafika przedstawiająca ten budynek podpisana nazwiskiem właściciela.

 

 

Grupa Niemców obejmowała trzy pokolenia. Przyjechali z wycieczką odnaleźć ten budynek, ale nie spodziewali się, że ktokolwiek wpuści ich do środka. Dlatego czaili się za płotem tak nienaturalnie, że Andrzej zwrócił na nich uwagę. Najstarsza pani, która urodziła się w tym domu, popłakała się po wejściu do środka.

Andrzej pozwolił im zajrzeć wszędzie, gdzie tylko chcieli, ugościł herbatą. Opowiadali o dawnym właścicielu i jego synach. Jeden jest architektem, a drugi ma ogromną firmę transportową. Ciągle używali określenia „nasz dom”. Powiedział im, że z ich domu zostały tylko gołe ściany. Wszystko poza nimi wymienił. Podłogi, stropy, okna, instalacje. „To już nie jest wasz dom. To był wasz dom”.

 

 

Niemcy przysłali mu skany najstarszych dokumentów rodzinnych, które zdobyli. Patenty i akt ślubu pierwszego właściciela domu, zdjęcia archiwalne. Do dzisiaj utrzymują kontakt, wymieniają maile i życzenia świąteczne.

Na podstawie starych rysunków, które znalazł w internecie i rycin, które dostał od Niemców, Andrzej możliwie wiernie odtworzył zewnętrzny wygląd domu i otoczenia. Bluszcz posadził tak, żeby rósł dokładnie jak na starych grafikach. Obok drzewo, zupełnie jak z obrazka. Tylko zamiast jeziorka ma za domem trawnik.

 

 

Po jakimś czasie Niemcy przysłali ręcznie pisany list. „Dziękujemy Ci. Teraz wiemy, że to nasz wspólny dom. Nasz i Wasz”.

 

 

 

Karolina Błażejczak